
Cieszyn, piękne przygraniczne miasto
Cieszyn to piękne historyczne miasto o długim rodowodzie, a najważniejszym miejscem w Cieszynie jest Góra Zamkowa, którą cieszyński deptak łączy z Rynkiem, również pełnym turystów.
Góra Zamkowa kryje bodajże najstarszy zachowany kościół w Polsce, a z pewnością jeden z najstarszych. To oczywiście Rotunda zagubiona wśród parkowych drzew. Udało nam się nawet wejść do jej wnętrza, co było niemałą atrakcją. Ogromny klucz do rotundy dostaje się przy zwiedzaniu Wieży Piastowskiej. Zakup biletu upoważnia do wspięcia się na szczyt Wieży oraz właśnie do odwiedzenia mrocznego i fantastycznego wnętrza rotundy Św. Mikołaja. Polecam skorzystać z okazji, tym bardziej że cena biletu niewygórowana. Cały Park na Górze Zamkowej jest zrewitalizowany i prezentuje się bardzo ładnie, szczególnie jesienią 🙂
Pałacu Habsburgów i zamku nie zwiedzaliśmy, ale oglądaliśmy z zewnątrz. Stanęły przy nim różowe plastykowe twory, tzn. jeleń i tron, które bardzo przypadły do gustu dzieciom, nie tylko naszym, żeby zrobić zdjęcia, trzeba było się ustawić w kolejce 🙂 Z tyłu pałacu, w parku znajduje się Informacja Turystyczna, w której gratisowo można otrzymać mapkę Cieszyna, bardzo przydatną przy zwiedzaniu.
Zeszliśmy z Góry Zamkowej i ruszyliśmy deptakiem czyli ulicą Głęboką, potem Menniczą na Plac Teatralny, żeby zobaczyć piękny Teatr Adam Mickiewicza, a potem pod Figurą Madonny z Dzeciątkiem znów wyszliśmy na Głęboką, obok kościoła Św. Marii Magdaleny i na Rynek cieszyński. Tu słynny Ratusz w Cieszynie, figura Św. Floriana, Dom Narodowy i wiele innych ciekawych budynków.
Później klimatycznym zaułkiem, najpierw koło Kościoła Św. Marii Magdaleny, a potem ul. Trzech Braci zeszliśmy pod słynną Studnię Trzech Braci. Stąd blisko już do Cieszyńskiej Wenecji, która jest bardzo urokliwa, miejscami bardzo zaniedbana, ale nie ujmuje to uroku temu miejscu.
Na koniec wycieczki przeszliśmy przez most, żeby powiedzieć dzieciom, że jesteśmy w Czechach, innym państwie i żeby kupić sobie czeskie piwko. Śmieszne bardzo, bo kawałek od Polski, w Czechach, kupowaliśmy piwo u Chińczyka, który na dodatek do ceny doliczył kaucję, jak to dziwnie powiedział 🙂 i wyszło na to, że kupiliśmy drożej niż potem udało nam się to samo piwko kupić w Polsce 🙂 Ale co tam, przygoda 🙂

